fishingexplorers.com

Na błystkę

Historia jednej przynęty

Na szkierach można łowić ryby drapieżne na różne wabiki. Ale jadąc do Skandynawii na tygodniowy pobyt trzeba się zdecydować co ze sobą zabrać - bo nie sposób mieć wszystkiego.

Ogrom tego co mamy do wyboru sprawia, iż trzeba najpierw odpowiedzieć sobie, jakim dysponujemy sprzętem spinningowym (wędki!), a dopiero wtedy powinniśmy zacząć kompletować właściwe wabiki - uwzględniając ich wagę i wielkość tak, aby można było nimi skutecznie i komfortowo łowić. Wiadomo, że drapieżniki łowimy na przynęty zrobione z różnych materiałów, a każdy z nas ma swoje ulubione wzory, kształty i preferencje. Ale spotkałem też na swojej drodze wędkarzy-minimalistów, których zasoby pudełka wędkarskiego były nad wyraz skromne. I powiem tak: w pewnym sensie im zazdrościłem! Bo z jednej strony dobrze jest mieć w czym wybierać i nad czym się zadumać, ale z drugiej mało kto lubi nosić nad wodą zbędny balast.

Wędkarstwo

Można też podejść do tematu specjalistycznie. Na przykład dość często spotykam się w z wędkarzami, którzy preferują łowienie ryb tylko na określony rodzaj przynęt - na przykład na woblery lub przynęty gumowe. A ja zawsze miałem i mam duży sentyment do błystek! Dlatego sam określam się często mianem „wędkarza obrotowo-wahadłowego”. Miłość do tych przynęt zrodziła już dawno potrzebę wykonywania ich samemu, gdyż gromadzone w życiu nowe doświadczenia i wykonywane eksperymenty przekładały się na bagaż cennej wiedzy, którą postanowiłem wykorzystywać do projektowania, konstruowania oraz montażu ulubionych, wyjątkowo skutecznych przynęt. I gdybym miał wybrać tylko kilka wabików, z którymi miałbym zapolować na szkierowe ryby, to bezdyskusyjnie wskazałbym na kilka sprawdzonych i własnoręcznie wykonanych obrotówek. Te z lekka już zapomniane „blachy” nie ustępują absolutnie modnym obecnie gumom i woblerom, a często je przewyższają!

Wędkarstwo

Dlaczego lubię je robić sam? Bo wiem, że w dążeniu do sukcesu liczą się drobne szczegóły. Otóż każda z robionych przeze mnie błystek ma starannie dopracowane elementy ślizgające, co wpływa pozytywnie na ich nienaganną pracę, a to z kolei przenosi się na ich dużą skuteczność podczas łowienia drapieżników. Ta specyficzna „kultura” pracy obrotówek znacząco poprawia efekty. Ponadto, nic tak bardzo nie cieszy jak branie drapieżnika na własnoręcznie zrobioną przynętę!

Na kilku załączonych zdjęciach możecie zobaczyć, że na jeden rodzaj moich przynęt biorą zarówno duże szczupaki, jak i jazie czy okonie. A ci wędkarze, którzy mieli okazję połowić na wabiki ze znakiem TR, przekonali się już o ich nienagannej skuteczności. I proszę mi wierzyć: nie jest to pusty slogan reklamowy (jedna z opinii obok)… Przekonajcie się zresztą sami. Każdy wędkarz, który w nowym sezonie 2014 będzie miał okazje wspólnie ze mną powędkować (np. w szwedzkim Grycie), dostanie do wypróbowania moje autorskie „cudowne” przynęty. Jestem przekonany, że jego szansa na grubą rybę tym samym znacząco wzrośnie.

Robert Taszarek

Wędkarstwo
Wędkarstwo
Wędkarstwo
Skarby z mojego pudełka

Na błystki Roberta łowię od wielu lat. Szczególnie kocham mniejsze modele pstrągowe. Pracują faktycznie nienagannie, co pozwala na odpowiednio wolne przeprowadzanie ich w okolicach rybich kryjówek – głazów, dziur, dołów, zwalonych drzew, karczów. Bo gdy „błyśniemy” tylko przynętą przed nosem pstrąga i odprowadzimy ją zbyt szybko z pola widzenia ryby, można zapomnieć o braniu. Oczywiście chodzi o momenty, gdy ryby nie wychodzą aktywnie na żer, lecz pozostają w ukryciu – a takich godzin w ciągu dnia jest zdecydowanie najwięcej.

Fantastyczną jakość błystek Roberta można docenić szczególnie przy prowadzeniu ich z prądem rzeki. Dlatego moje „taszarkówki” traktuje jak prawdziwe klejnoty! Gdy mam wyjątkowo oporny zaczep, jestem gotów bodaj zanurkować…