fishingexplorers.com

The swamp czyli bagno

Najlepsze łowisko szczupaków, jakie znam

Każdy spinningista ma zapewne marzenia o łowisku idealnym. O miejscu, gdzie silne i duże ryby agresywnie atakują wędkarskie przynęty, gdzie ataki te są częste, widać je gołym okiem, a brania dosłownie wyrywają wędkę z ręki. A na dodatek na wodzie nie ma żadnej konkurencji, gdyż pływa po niej tylko jedna łódka, do której zaprosiliśmy wyłącznie naszego serdecznego przyjaciela...

Laponia

Senne marzenie? Nie: absolutny real. Wiem to, gdyż sam przeżyłem tak niezwykłą przygodę na niedawnej wyprawie do Laponii. Znalazłem tam wodę, którą śmiało mogę określić mianem najlepszego łowiska Skandynawii jeśli chodzi o połowy grubych szczupaków i okoni.

To nieduże jezioro, nazywane przez naszego szwedzkiego gospodarza z angielska "the swamp" czyli bagno. Ma ono na oko może z sześćdziesiąt, a może z osiemdziesiąt hektarów, któż to wie... Z tego znaczna część porośnięta jest tak gęsto roślinnością, że nie sposób po niej pływać.

Na pozostałej powierzchni tego osobliwego akwenu można poruszać się wiosłową łódką, jednak głębokość nie przekracza praktycznie nigdzie siedemdziesięciu centymetrów (na zdecydowanej większości nawet czterdziestu!). Dno jest tak muliste, że nie da się na nim stanąć, bo grozi nam natychmiastowe zassanie przez ciemną, błotnistą czeluść.

Laponia

Bagno to woda absolutnie wyjątkowa. Słyszałem o nim od dawna - szczęśliwcy, którzy tam byli opowiadali rzeczy, w które trudno było uwierzyć. Na przykład pewnego razu mój kolega Lucek odpoczywał stojąc z wędką przewieszoną przez ramię. Nagle poczuł, jak z tyłu coś agresywnie szarpie muskającą powierzchnię wody przynętę... To coś okazało się sporych rozmiarów szczupakiem.

Innym razem Maciek opowiadał mi, jak do zarzuconej sztucznej muchy z kilku stron startowało nagle kilka szczupaków, co było znakomicie widać, gdyż płynące ryby tworzyły wyraźne garby na powierzchni wody. Esoksy toczyły bój o przywilej zaatakowania wabika - czyż nie brzmi to jak wędkarska bajka?

Laponia

Z kolei Marcin tak zakochał się w bagnie i innych okolicznych jeziorach, że postanowił już nigdy nie jeździć na szczupaki gdzie indziej. Bywały wyjazdy, gdy łowił wraz z kolegą przez kilka dni około 500 zębatych drapieżców! Swojej obietnicy dotrzymuje, jeżdżąc do Laponii systematycznie co najmniej raz do roku.

Słysząc tyle niesamowitych historii uznałem, że muszę to bagno sam zobaczyć, no i "zamoczyć w nim mój kij". Wybrałem się więc do Laponii w czerwcu tego roku wraz z Michałem Pszczołą - moim przyjacielem i wiernym towarzyszem wędkarskich wypraw.

Dane nam było spędzić na bagnie dwie kilkugodzinne sesje - obie wieczorową, a nawet nocną porą (kończyliśmy około godziny 1.00 podczas białej nocy). Na więcej nie pozwolił nam gospodarz, który niczym mityczny cerber strzeże zazdrośnie swoich niezwykłych skarbów. Niemniej to wystarczyło, aby bez pamięci zakochać się w tej wodzie.

Ryby brały jak szalone, momentami w każdym rzucie, niekiedy nieco rzadziej, ale zawsze po wielokroć częściej, niż na innych znanych mi łowiskach. Rozmiary łowionych sztuk też przekraczały normalną szwedzka średnią - ryb w granicach 80-90 centymetrów złowiliśmy co niemiara, a i większe też się zdarzały.

Laponia

Widowiskowość brań przekraczała wszystko, co do tej pory przeżyłem na szczupakowych łowiskach. Jako, że używaliśmy głównie przynęt powierzchniowych (chlapiące i poruszające się wężowato bezsterowce), co jakiś czas woda otwierała się z hukiem, a potężna paszcza połykała łapczywie wabik. A niektóre szczupaki po ataku wyskakiwały nawet całe nad wodę! Agresywność samego pobicia, a także zaciekłość w walce, jaką prezentowały ryby, była niewątpliwie pochodną wyjątkowo płytkiej wody.

Poza szczupakami połowiliśmy też grube okonie. Ryby atakowały duże gumy i obrotówki. Niektóre z nich przekraczały 45 centymetrów, a małych nie udało nam się złowić w ogóle... Czyżby trudno było im się uchować wśród tylu żarłocznych kolosów?

Laponia

Zapytacie pewnie, co robiliśmy w pozostałe dni, gdy bagno nie było dla nas dostępne? Otóż korzystaliśmy z innych łowisk, holując i tam metrówki oraz dziewięćdziesiątki, choć nie w takich już ilościach. Na innych akwenach, aby odcedzić grubego szczupaka, trzeba było przerzucić i ze 20 mniejszych. Jednak ilość dobrych jezior w tej okolicy wprawiła nas w osłupienie.

Laponia

Wyjeżdżając natychmiast zarezerwowałem sobie dwa tygodnie na kolejny sezon. Gospodarz obiecał, że ma kilka innych łowisk nie gorszych od bagna. Trudno w to uwierzyć, ale w wędkarstwie widziałem już tyle dziwnych rzeczy, że z chęcią to sprawdzę.